Autor: Dmitrij Manasypow
Liczba stron: 487
W księgarniach pojawiła się nowa powieść z Uniwersum Metro 2033 pt: „Droga stali i nadziei” autorstwa Dmitrija Manasypowa. Fani tej serii dość długo musieli czekać na nową część. Czy było warto?
Autor ten po raz pierwszy pojawił się w polskiej odsłonie Uniwersum Metra i dostarczył nam dość długą powieść, przy której spędzicie kilkanaście godzin. Ci, którzy spodziewają się klimatu Metra mogą być rozczarowani, gdyż akcja w metrze się nie dzieje. Ani razu nie jesteśmy do niego zabierani, a całą powieść czyta się bardziej jak coś z serii S.T.A.L.K.E.R, gdzie bohaterowie wędrują po powierzchni Rosji.
Podczas czytania powieści należy się skupić, gdyż w wielu miejscach autor używa trudnego słownictwa i szybko można się pogubić w akcji oraz stracić wątek. Na pochwałę zasługuje fakt, że całość jest wymyślona przez autora i nie czerpie zbytnio pomysłów z poprzednich odsłon. Fabuła jest przeplatana losami kilku bohaterów, których wątek jest albo nie do końca wyjaśniony albo zostaje wpleciony w główną historię. Ta opisuje młodą dziewczynę ze zdolnością pewnego rodzaju telepatii o imieniu Daria. Jej losy łączą się z młodym wojownikiem, którego celem jest odnalezienie dziewczyny i odprowadzenia jej do wujka. Nie jest to jedyny wątek fabularny, lecz nie chcę zdradzać za dużo.
Obok postaci głównych dostajemy też sporo pobocznych, które często są bardziej wyraziste i ciekawsze. Cała akcja dzieje się na powierzchni i nie brakuje tu potworów, roślin, czy zmutowanych ludzi dotkniętych przez promieniowanie. Z początku akcja bardzo wolno się rozwija, lecz z czasem nabiera rozpędu. Dostajemy więcej strzelanin czy bijatyk. Autor rzetelnie opisuje różne bronie, pojazdy i sceny batalistyczne. Zakończenie zostawia niedosyt i każe czekać na kolejną część, która mam nadzieję pojawi się w polskich księgarniach w przyszłości.
Warto
sięgnąć po tę powieść, by poczuć nutę świeżości i odpocząć od dusznego, pełnego
niebezpieczeństw metra oraz wyjść razem z bohaterami na powierzchnię i tam
niczym stalker zmierzyć się z przeciwnościami losu oraz wszelkimi
niebezpieczeństwami. Historia ta nie wymaga znajomości poprzednich odsłon
serii, gdyż jest kompletnie osobną opowieścią co daje okazję do dobrego wstępu
do całego uniwersum. Wydanie standardowo jest ozdobione w środku mapką, sama
powieść nie należy do krótkich i zawiera kilkanaście długich rozdziałów wraz z
prologiem oraz epilogiem.
Moja ocena: 5/5
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Insignis
Recenzja opublikowana również na portalu lubimyczytać.pl KLIK, na empik.com TUTAJ, oraz na livro.pl KLIKNIJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za wizytę na moim blogu. Zostaw komentarz, a chętnie Cię odwiedzę :-)