Autor: Szymun Wroczek
Liczba stron: 600
Wydawnictwo: Insignis
Właśnie ukazała się nowa powieść Szymuna Wroczka pt.: ”Piter: Wojna”. Co ciekawe, książka otwiera nowy cykl Uniwersum Metro 2035. Pierwszej części z 2010 roku już prawie nie pamiętam, ta część to kontynuacja. Do ręki dostajemy solidną, grubą na 600 stron opowieść o pyskatym, bezczelnym skinheadzie o przezwisku Uber.
Śledzimy losy wojny Imperium Wegan z mieszkańcami Wielkiego Metra. Całość jest napisana bardzo przemyślanie. Przez całą opowieść krótkie rozdziały przeplatane są losami poszczególnych bohaterów, by połączyć je później w całość. W czasie rozwijania się akcji, grupa Ubera „powiększa się” mając wspólny cel.
Komar – jedyny, który przeżył masakrę dokonaną przez Wegan, oraz spotkanie ze straszliwym potworem Lejdi, Gerda – lekarka i sanitariuszka, która dołącza do grupy, tajemniczy i małomówny Tadżyk oraz Achmet – „car Powstania”, który nienawidzi wszystkiego i wszystkich. W ciągu kilku dni toczenia się akcji, grupa zżywa się ze sobą, ratując sobie nawzajem życie oraz pakując się w coraz to większe tarapaty.
Obok losów głównych bohaterów autor otworzył cały wątek Artema – 16-letniego chłopaczyny, który został zmuszony do pracy w cyrku. Z rozdziału na rozdział, z machającego miotłą stał się artystą opłakującym stratę przyjaciół. Książka z początku wolno się rozkręca. Klimat metra jest słabo wyczuwalny. Dopiero gdy sytuacja zmusza bohaterów do wyjścia na powierzchnię sytuacja się zmienia. Na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, czytelnikowi nie zostawia się chwili na odetchnięcie. Każdy z mutantów jest przerażający i dobrze wykorzystuje te kilka poświęconych mu kartek.
Walki i starcia nie przynoszą wielkich strat, także czytelnik może czasem odnieść wrażenie, że postacie mają więcej szczęścia niż rozumu. Obok potworów głównym zagrożeniem są Weganie - kanibale, którzy nienawidzą ludzi i z przyjemnością dokonali by najróżniejszych, przerażających rzeczy tylko by przypodobać się swojemu okrutnemu przywódcy. Całą drogę obserwujemy zmagania towarzyszy, słuchamy głupkowatych żartów Ubera (czasami jego teksty robiły się już męczące – zwłaszcza w dalszej części książki) i przeżywamy przygodę razem z nimi. Na szczęście nie ma przedłużonych, nudnych dialogów "o niczym" ani politycznych wtrąceń. Akcji oraz mutantów nie brakuje, niestety niedopowiedzeń też. Autor nie zamknął żadnego z wątków – prawdopodobnie będzie kontynuacja i być powinna, bo mam tak wiele pytań, że ciężko zliczyć. Powieść grubością nie przytłacza – te 600 stron minęły bardzo szybko. Jeśli ktoś jest zmęczony zakręconymi powieściami UM2033 niech śmiało sięga po „Pitera”. Książka ta to pewnego rodzaju odskocznia.
Moja ocena: 4/5
Plusy:
- dużo akcji - nie sposób się nudzić,
- dużo wątków,
- ciekawe postacie i potwory
Minusy:
- żaden wątek nie został zakończony
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Insignis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za wizytę na moim blogu. Zostaw komentarz, a chętnie Cię odwiedzę :-)