27 kwi 2016

"Prawo do użycia siły" - Denis Szabałow METRO 2033

Tytuł: "Prawo do użycia siły".
Autor: Denis Szabałow
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 466
Data premiery: 02-03-2016

Długo musieliśmy czekać na nową powieść z Uniwersum Metra 2033, ale w końcu ukazała się kolejna część. „Prawo Do Użycia Siły” Denisa Szabałowa to powieść, która opisuje życie ludzi po wybuchu bomb. Jest dynamiczna, pełna akcji i zdecydowanie różni się od poprzednich części. Akcja dzieje się w Sierdobsku. Głównym bohaterem jest 21-letni Daniła. Chłopak od najmłodszych lat interesował się powierzchnią i wszystkim co było z nią związane. Jego dziecięcym marzeniem było udanie się na Północ wraz ze swoim najlepszym kolegą Saszką. Nasz bohater był wychowywany przez dziadka Michę, który miał czasami nie lada problemy z okiełznaniem charakteru swojego wnuczka. 

Po przyłapaniu na próbie ucieczki na zewnątrz, uznał że chłopak będzie uczył się walczyć – że zostanie stalkerem. Szkolenie było prowadzone przez pułkownika Specnazu GRU – Rodionowa, który nie znał litości ani strachu. Treningi były wyczerpujące i wymagające. Nikt nie mógł liczyć na taryfę ulgową. Sytuacja i czasy w jakich przyszło im żyć tego wymagały. Szkolenia były podzielone na walkę wręcz, posługiwanie się bronią, ćwiczenia wysiłkowe, a nawet zdobywanie wiedzy teoretycznej. Po długoletnim treningu przyszedł czas pierwszych prób wyjść na powierzchnię… 

Autor ciekawie przeplata główny wątek (czyli czasy współczesne, gdzie Daniła ma 21 lat, jest pełnoprawnym stalkerem i dowodzi swoją, własną grupą) oraz retrospekcje (gdzie odbywa się szkolenie chłopców pod okiem pułkownika). W Sierdobsku mieszkańcy żyją w Schronach. Jest to jakby odpowiednik moskiewskiego Metra. Każdy ma przydzielony segment (coś na wzór małego pokoju), mężczyźni mają po 2-3 żony, gdyż okazało się, że jest więcej kobiet niż mężczyzn. Na Armagedon, dzień wybuchu mieszkańcy mówią potocznie Początek. 

Główny wątek skupia się na walce z wrogim sąsiadem i ma charakter batalistyczny. Czytając go można odnieść wrażenie, że nie trzymamy w ręku Metra, tylko jakąś wojskową powieść. Moim zdaniem jest to mały minus, gdyż książka traci klimat postapokalipsy choć innym może się to spodobać. Wspomniany „klimat wojenny” budowany jest przez autora dzięki bardzo dokładnym opisom sprzętu i broni. Tego w „Metrach” brakowało. Autor bardzo zagłębił się w tematykę wojenną, ale czy to się sprawdzi? Oczywiście nie mogło zabraknąć potworów, mutantów i innego plugastwa, tylko czekających na nowe ofiary. Mamy do czynienia z nowymi monstrami co również jest na plus. 

Nie będę jednak zdradzać smaczków z fabuły. O ile główny wątek (czysto wojenny) czytało mi się średnio to retrospekcje były świetne. Akcja trzymała w napięciu, szkolenie było bardzo ciekawe. Pierwsze wyjścia na powierzchnię Daniły i Saszki również świetnie budowały prawdziwy klimat Metra. Do głównej powieści dodawany jest również zbiór opowiadań, napisanych przez polskich fanów pt. „Echo zgasłego światła”. Składa się on z 12 tekstów. Jest to podwójna gratka dla miłośników postapokaliptycznego świata. Co ciekawe „Prawo do użycia siły” to pierwsza część trylogii. Być może na polskim rynku ukażą się kolejne części? 

Plusy:
- retrospekcje,
- bardzo dokładne opisy broni i sprzętu,
- nowe, ciekawe monstra.

Minusy:
- za mało się dzieje „pod ziemią”,
- czasami za dużo wojskowej akcji.

Moja ocena: 4/5.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Insignis
Opinia opublikowana również na portalu lubimyczytać.pl KLIKNIJ

24 kwi 2016

Kawowy tag książkowy :)

Hej,

dawno na moim blogu nie było żadnej takiej zabawy. Tag kawowy podpatrzyłam u "zwiedzamwszechświat" i spodobał mi się na tyle, że nie dość iż pyszna kawa + książka to super duet - to jeszcze ubóstwiam kawę, a jej zapach od razu poprawia mi humor ☺
Zapraszam.
  Espresso - niewielka, ale mocna książka
Myślę, że będzie to książka Jacka Ketchuma "Jedyne dziecko". W ogóle ten autor ma dość specyficzne pozycje na swoim koncie, a tu poruszony jest problem molestowania małego dziecka... Może nie jest to książka dla wszystkich, którzy szukają chwili relaksu, ale daje ona do myślenia i jednocześnie budzi niepokój... Polecam.

                                                   Americano - średnia w treści książka

Może wiele osób to zdziwi, bo pozycja "S@motność w sieci" J. L. Wiśniewskiego króluje na listach bestsellerów, a ja się z nią męczyłam. I koniec końców do tej pory nie udało mi się jej przeczytać... Cytaty owszem są fajne, ale powiem Wam, że rzadko sięgam po polskich autorów "babskich" książek... Nawet film mnie nie zaciekawił :(


                                               Cappuccino - lekka i przyjemna książka
Przez zupełny przypadek wpadł mi w ręce ebook "Nie dajesz mi spać" Alice Clayton. Pokrótce to historia dwojga ludzi: Caroline i Simona jej sąsiada, który... poprzez swoje wybryki (szczególnie randki... w nocy) nie daje spać Caroline. Wszystko przez to, że hm, Simon jest lovelasem i ma "harem" 3 dziewczyn, które regularnie go odwiedzają. Oj, uśmiałam się trochę przy tej książce i jestem pozytywnie zaskoczona, bo to nie jest kolejny "miałki" romans na kopię Greya, a fajna historia. ☺ 

                                              Frappe - książka, która mrozi krew w żyłach
Czytając kultowe już "Miasteczko Salem" S. Kinga niejeden raz włos jeżył mi się na głowie. Po prostu jeśli ktoś nie zna tego tytuły, a lubi horrory niech po niego sięgnie. To żadna opowieść o czarownicach, a wampirach... I nie. Nie ma tu przystojnego Edwarda Cullena, a krwiożercze bestie i jak jesteście wrażliwi na horrory - nie czytajcie jej przed snem ;) 
                                                   Mocha - słodka historia książkowa
Nie wytypuję tutaj jakiegoś romansu, bo rzadko sięgam po romanse ckliwe i słodkie. Wolę opowieści z "pieprzykiem"☺. Jeśli jednak mowa o miłej historii książkowej - na nominację w tej kategorii zasługuje cała "Jeżycjada" M. Musierowicz. To książki mojej młodości i mimo iż, ja dorosłam, bohaterowie się zmienili - to darzę ją wielkim sentymentem. "Pulpecja" czy "Noelka" są bardzo fajnymi, wzruszającymi tomami, które czytałam iks razy :)

                                                Kawa po irlandzku - wielowątkowa powieść
"Dziewczyna z pociągu"P. Hawkins to dla mnie książka, którą z początku nawet trudno zrozumieć poprzez dziwny rozkład bohaterów? Ale całość wciąga i to jak! Znana "Gra o tron" G.R.R. Martina przez jednych uwielbiana, przez drugich znienawidzona - jak dla mnie zasługuje na uwagę i jak już zostaniesz fanem - to nim już będziesz i przeczytasz wszystkie tomy od ręki :D
                                                   Latte macchiato - ulubiona trylogia
Tak samo jest z cyklem "Pięćdziesięciu twarzy Greya" EL James. Ilu ludzi, tyle opinii. A dla mnie jest to po prostu fajna, inna! i ciekawa historia, gdyby tylko nie to feralne polskie tłumaczenie, które wzbudza salwy śmiechu. Jednak do tej pory nikomu nie udało się powtórzyć sukcesu historii niewinnej, słodkiej studentki Any i tajemniczego milionera - Christiana, których zaczyna łączyć coś więcej niż namiętność... I powiem Wam, że nie wstydzę się i mówię "tak, jestem ich fanką" i czekam... na kolejny film :)

Podoba Wam się tag?
Chętnie poznam Wasze odpowiedzi!
Pozdrawiam.

19 kwi 2016

Nowości od wydawnictwa Insignis!

Cześć,

już 27 kwietnia nakładem wydawnictwa INSIGNIS pojawią się dwie bardzo interesujące książki.

"Dziennik uważności" - odszukaj spokój i harmonię w każdej sytuacji dzięki prostym i skutecznym ćwiczeniom uważności. Pięknie ilustrowana książka ze stronami, na których możesz zapisać własne myśli – to znakomity zbiór prostych ćwiczeń z techniki mindfulness, które możesz wykonać, siedząc przy biurku, jadąc zatłoczonym pociągiem czy stojąc w kolejce w supermarkecie.
Przekonasz się, że Dziennik uważności stanie się twoim niezastąpionym przyjacielem, dzięki któremu każdy twój dzień będzie spokojniejszy i wolny od stresu.
Więcej o książce: KLIK

Autorka, Corinne Sweet jest psycholożką, psychoterapeutką i autorką poradników. Jako dziennikarka radiowa i telewizyjna stała się autorytetem w dziedzinie rozwoju osobistego. Uważność to jeden z jej obszarów zainteresowań.
"Kolorowanka uważności" - Ta oryginalna kolorowanka – idealne uzupełnienie Dziennika uważności Corinne Sweet – zawiera mnóstwo intrygujących ilustracji i misternych, wyrafinowanych wzorów. Wypełniając je uważnie kolorami, przyniesiesz wytchnienie swojemu umysłowi. Noś tę poręczną kolorowankę ze sobą. Zobaczysz, że gdziekolwiek się znajdziesz, wystarczy kilka minut kolorowania, byś odnalazł wewnętrzny spokój.
Ze wstępu do kolorowanki: Wszyscy jesteśmy bardzo zajęci, więc często działamy bez zastanowienia: biegamy z miejsca na miejsce, robimy kilka rzeczy naraz w pracy, opiekujemy się rodziną i usiłujemy utrzymać przyjaźnie. Teraz wiemy jednak, że chwila przerwy na praktykę uważności może mieć niezwykle korzystny wpływ na nasze samopoczucie – dzięki niej czujemy się spokojniejsi, mniej zestresowani i bardziej pogodzeni z własnymi emocjami. 
Uważność to skupienie się na chwili obecnej, wyrzucenie z myśli wszystkiego, co nas rozprasza, i koncentracja wyłącznie na byciu tu i teraz. Właściwie każda czynność, wykonana w odpowiedni sposób, może stać się treningiem uważności – spacer ulicą, zjedzenie kostki czekolady albo zwykły wdech i wydech. Ale kolorowanie – wypełnianie różnymi barwami narysowanych kształtów, trzymanie w dłoni kredek i podziwianie piękna ilustracji – szczególnie sprzyja medytacji uważności. Przepiękne sceny i misterne, skomplikowane wzory w tej małej kolorowance to idealny sposób na rozwijanie uważności i kreatywności. Mamy nadzieję, że te urocze rysunki przyniosą ci radość niezależnie od tego, co robisz i gdzie się znajdujesz... Weź kredki, odstresuj się i ćwicz uważność.
Więcej o książce: KLIK

JESTEŚCIE ZAINTERESOWANI? :-)

10 kwi 2016

3 x NIE. Produkty, które się nie sprawdziły...

Cześć,

Lubię czytać na blogach innych, jakie produkty polecają, a które się nie sprawdziły... 
Oto 3 produkty, które u mnie nie spełniły niestety swojego zadania :(

• BB Cream, Skin Naturals, Garnier, light.
Postanowiłam niedawno kupić jakiś krem BB, by odciążyć skórę od podkładów. Garnier był na jakiejś promocji i kusił bogatym opisem. Niestety są dostępne tylko dwa odcienie. Jasny dla bladziochów okazał się zbyt ciemny. Nałożony na skórę nie nawilża jej, tworzy gdzieniegdzie plamy i nie współgra z pudrem... Po-raż-ka.
• Art Make Up, Korektor na zaczerwienienia, Eveline w kredce.
Pod oczy nie nadaje się wcale, bo jest zbyt suchy i tępy. Na wypryskach tworzy natomiast po przykryciu go pudrem sypkim - taką... "kopułkę", ni to strupek. Brrr... Odradzam. Wolę Kamuflaż z Catrice.
• Odżywka do suchych skórek, Lovely. 
Zaopatrzona jest w lakierowy pędzelek, co ułatwia aplikację. Niestety nie jest to ani olejek, przez co nie nawilża. Ma za to takie mini granulki, niby do peelingu - ale po kilkunastu aplikacjach nie zauważyłam by odżywił mi skórki. Minus to też niezbyt ładny nachalny zapach.
Znacie te produkty? 
Pozdrawiam.